Artura Pisarka można nazwać ostatnim Mohikaninem uprawiającym speedrower rodem z Tarnowa. Z licznej, dwudziestoosobowej grupy zawodników został tylko on. Dziś druga część rozmowy z „Artasem„, który w tym sezonie musiał zmienić barwy klubowe i zdecydował się reprezentować SPR RK Rybnik.
Pierwsza część rozmowy z Arturem dostępna jest TUTAJ.
Co ciekawe i co najmniej zabawne, przynajmniej dla mnie jako dziennikarza, jest fakt, że po wykreśleniu Was z listy klubów sportowych… wzrosło zainteresowanie lokalnych mediów. Jak to skomentujesz?
– Sam nie wiem skąd to się wzięło. W tym roku już dwukrotnie w lokalnych gazetach pojawiały się wzmianki o nas, ludzie pytają o speedrower. To budzi jakąś nadzieję i chęć do działania. Nie jest to jednak takie proste. Gospodarka i poziom życia w Tarnowie zmusił nas do rozjechania się po świecie. Ja studiuję i mieszkam w Krakowie, więc mimo pozostania jako jedyny tarnowianin przy speedrowerze nie miałbym możliwości aby się tym wszystkim zajmować regularnie. Poza tym zostały mi niecałe dwa lata i później skłaniam się raczej ku dalszej ekspansji na zachód, na Górny Śląsk, niż do powrotu w widełki Białej i Dunajca.
Sport speedrowerowy jest sportem niszowym. Nie chcę wypowiadać się za inne kluby, ale np. w Częstochowie tor zlokalizowany jest na drugim końcu miasta, około dziesięciu kilometrów od stadionu żużlowego. Myślisz, że gdyby tory speedrowerowe znajdowały się na terenach obiektów żużlowych jak to ma miejsce np. w Lesznie czy Ostrowie Wielkopolskim, ta dyscyplina miałaby większe notowania u „przeciętnego Kowalskiego”?
– Mógłbym na to pytanie odpowiedzieć krótko – sądząc po Tarnowie, niekoniecznie (śmiech). Jak ktoś nie wie o czym mówię, to dodam, że bliżej na stadion żużlowy z toru speedrowerowego ma chyba w Polsce tylko Leszno, Ostrów i niegdyś Krosno. Myślę, że nie ma tu reguły. TSŻ ma na Motoarenę blisko. Stadion przy Broniewskiego był nieco dalej, a oni wtedy już coś znaczyli. W Gnieźnie obiekty Startu i Orła dzieli spora odległość, a to przez lata był czołowy polski klub, podobnie jak Żołędowo (a właściwie Maksymilianowo), które żużel ma w Bydgoszczy. W Rybniku lata temu funkcjonowała potężna liga miejska, zrzeszająca ekipy z całego nie tak małego miasta. Do dziś są tam ślady po torach, które spełniały wymogi PTS-u. Żaden z nich nie był w okolicach stadionu żużlowego. Ja wręcz uważam za wadę ciągłe odnoszenie speedrowera do żużla. Na siłę te sporty się łączy i przez to jesteśmy postrzegani jako dzieci bawiące się w żużel, a nie speedrowerowcy. Swoją drogą dziwne, że z BMX Racingu nie śmieją się że to podwórkowa zabawa w motocross, czyż nie?
„Na siłę te sporty się łączy i przez to jesteśmy postrzegani jako dzieci bawiące się w żużel, a nie speedrowerowcy” (fot. Beata Kołodziej)
Czyli można wywnioskować, że speedrower w Tarnowie nie cieszył się popularnością wśród mieszkańców?
– Można tak powiedzieć. Co niektórzy przechodzący koło toru zatrzymywali się na chwilę pogawędki i traktowali to jako ciekawostkę. Jakieś zainteresowanie do dziś można spotkać w środowiskach żużlowym i rowerowym. Tam ludzie pamiętają o nas i nieraz pytają co słychać. Niestety 14 września 2014 roku nastała głucha cisza. No, może ciut później, bo ostatni oficjalny występ zawodnika Przystani to mój start w Amigo Bike w Rybniku 11 listopada ubiegłego roku.
Na początku listopada na profilu facebookowym „Speedrower w Tarnowie” pojawiło sie zdjęcie z informacją, że nawierzchnia jeszcze „trzyma” i nie potrzeba dużego wysiłku, by móc trenować. Oficjalnie Klubu już nie ma, ale czy wraz z resztą chłopaków, którzy jeszcze jeżdżą bądź interesują się tym sportem, macie chęć i plany podjęcia się organizacji imprezy czysto towarzyskiej lub rangi okręgowej?
– Jakieś pomysły są. Ja mam w Tarnowie rower poskładany ze starych części i w wolnych chwilach po tym mchu jeżdżę. Rzadko jednak tam bywam.
Mimo rozwiązania drużyny, Ty, Rafał oraz Dawid Żołądź zdecydowaliście się na angaż w SPR Rybnicka Kuźnia Rybnik. Ostatecznie regularnie startowałeś tylko Ty. Dlaczego?
– Górny Śląsk jest mi bardzo bliski. W dzieciństwie sporą część wakacji spędzałem u wujka w Orzeszu leżącym między Mikołowem a Rybnikiem. Tamtejszy klimat mi służy i dobrze się tam czuję. Wiedziałem, że gdy w Tarnowie speedrowera braknie to wyląduję w jednym z tych miast. W zeszłym roku byłem w kontakcie z Szymonem Bartkowiakiem, który starał się przywrócić SPR do drużyny regionalnej, więc z chęcią mnie zaangażował. Zgodnie z tym co ustaliliśmy zimą, wzięliśmy się za „robienie w Rybniku czegoś fajnego”. Dołączył do nas Chris Naprawca i zaczęło się fajnie kręcić. Rafał, Dawid i Przemek Szydło, który ostatecznie na torze się nie pojawił to przejawy sentymentu i trudność rozstania się ze speedrowerem na dobre. Do Rybnika przyszli za mną. Pierwsza dwójka przebywa na emigracji, więc nie mają możliwości na regularną jazdę. Myślę, że gdyby byli na miejscu to wygryźliby mnie ze składu (śmiech).
Drużynowo zdobyliście tytuł drugich wicemistrzów okręgu południowego. Indywidualnie wyróżniał się na arenach krajowych Kamil Niemiec. A jak Ty ocenisz i podsumujesz sezon w swoim wykonaniu?
– Cieszę się, że takie wyniki udało się osiągnąć i ogromnego postępu jaki poczynił Kamil, bo znacznie większy od sportowego miałem w to wkład organizacyjny. Jeśli chodzi o moje występy to miałem zamiar dobrze się przygotować do sezonu i pobawić się tym sportem na satysfakcjonującym mnie poziomie. Niestety, brak czasu sprawił, że w zimie zamiast o przyrost masy mięśniowej zadbałem o tkankę tłuszczową (śmiech). Będąc rozerwanym między trzema miastami nie da się niczego robić na 100%. Formy nie było w ogóle, jednak w amatorskim sporcie nie wynik jest najważniejszy. Dobrze się przez ten rok bawiłem, kolegów z drużyny chyba nie zawiodłem i to jest najważniejsze.
„Dobrze się przez ten rok bawiłem, kolegów z drużyny chyba nie zawiodłem i to jest najważniejsze.” (fot. Beata Kołodziej)
W sezonie 2016 nadal będziemy oglądać Cię w barwach rybnickiego zespołu?
– Nie widzę powodów, aby coś zmieniać. Jeżeli mnie będzie brakować w składzie SPR-u to znaczy, że jestem za słaby. No, ewentualnie mogę być zajęty, bo speedrower jest niestety tylko zabawą i czasem przegrywa z innymi obowiązkami.
CDN.