Szymon Kowalczyk jest jednym z zawodników, który w sezonie 2016 będzie występował na brytyjskich torach. Ostrowianin w ostatnich dniach parafował umowę na występy w ekipie Birmingham Monarchs CSC. Jak sam przyznaje, nie stawia sobie ambitnych i konkretnych celów związane z jazdą w Elite League, bowiem nie wychodzi to zawodnikowi na dobre.
W minionym sezonie Kowalczyk sięgnął m.in. po tytuł Indywidualnego Mistrza Polski Młodzieżowców. Był także w gronie finalistów Indywidualnych Mistrzostw Świata i postawa na angielskich torach była jednym z głównych czynników, które zadecydowały o zainteresowaniu zakontraktowaniem Polaka – Rozmowy były bardzo szybkie i rzeczowe. Klub z Birmingham odezwał się najpierw do Bartka Grabowskiego o zapytanie, w jaki sposób można się ze mną skontaktować. „Grabuś” przekazał im mojego maila, a nim Ci zdążyli się ze mną skontaktować, ja nieco „wybadałem” sprawę toru, klubu i tego typu rzeczy. Gdy do mnie napisali, kwestią rzeczy było ustalić warunki – przyznaje Szymon w rozmowie z portalem cyclespeedway.prv.pl.
„Monarchowie” nie byli jedynym zespołem zainteresowanym Kowalczykiem, ale… – Słyszałem, że ktoś się jeszcze o mnie pytał w innym klubie. Nic jednak oficjalnie do mnie nie dotarło, więc Birmingham to jedyny klub, który złożył mi ofertę. Ja chcę jeździć ile się tylko da, więc m.in. dlatego w przyszłym roku będę punktował dla tego klubu. Przy okazji dziękuję działaczom tego klubu i Chrisowi Timmsowi za zainteresowanie. Zapowiada się ciekawy sezon! – dodaje nasz rozmówca.
Po udanym sezonie na krajowym podwórku oraz podczas wakacyjnych Mistrzostw Świata, Kowalczyk z optymizmem może patrzyć w przyszłość. Jak sam mówi, nie stawia sobie konkretnych planów związanych z jazdą w Elite League. Głównym celem jest zademonstrowanie swoich umiejętności i nabywanie nowego doświadczenia – Sezon 2015 był dla mnie przyzwoity. Jeździłem na równym poziomie w spotkaniach ligowych, indywidualnie udało się z dobrej strony pokazać w Mistrzostwach Świata i jak na debiut nie było źle. Chłopaki z Birmingham chcą, bym na podobnym poziomie jeździł w ich klubie. Z doświadczenia wiem jednak, że im bardziej chcesz tym gorzej wychodzi, więc ambitnych celów jeśli chodzi o Elite League sobie nie stawiam. Będzie to mój debiut na angielskich torach. Od chłopaków stąd wiem, że tamtejsza liga rządzi się swoimi prawami, więc podchodzę do tego z pokorą. Najważniejsze jest, aby się nie zrazić, pokazać swoje umiejętności i poduczyć się języka. Wszystko inne przyjdzie samo, a najlepszy trening nigdy nie da tyle, co zawody. Więc osobiście chciałbym jeździć w jak największej ilości zawodów.
Szymon (na prowadzeniu) w sezonie 2016 zadebiutuje w Elite League (fot. Patryk Płomiński)
Jeśli wszystko pójdzie po myśli naszego rozmówcy, może się zdarzyć, że nie będzie on jedynym Polakiem wśród „Monarchów” – Na tę chwilę jestem jedynym zawodnikiem z Polski w tym zespole, ale do sezonu jeszcze sporo czasu i w każdej chwili może się coś zmienić. Wiem, że są prowadzone rozmowy z innymi zawodnikami, ale nie mają parcia na kontrakty. Osobiście na pewno lepiej byłoby mi, gdybym startował z innym Polakiem w zespole, w dwójkę zawsze raźniej. To jednak pozostawiam w kwestii Birmingham.
Wstępnie wiemy, że reprezentant Polski na Wyspach Brytyjskich zaprezentuje się co najmniej trzykrotnie, takie są bowiem ustalenia zawodnika z klubem – Tak, faktycznie, na razie jesteśmy dogadani na trzy spotkania, ale wyjdzie w praniu ile pojeżdżę. To zależy już od klubu, w ilu spotkaniach będą potrzebowali mojej pomocy. Kalendarz speedrowerowy w Polsce w tym roku jest taki, że większość terminów nie koliduje ze sobą, więc jeśli chodzi o to, będę dostępny.
Tor w Wednesfield jest o sześć i pół metra dłuższy od owalu w Ostrowie Wielkopolskim oraz o dziesięć centymetrów węższy. Położona jest na nim nawierzchnia łupkowa. Czy 23-latek wie coś więcej na temat obiektu? – W tym roku odbywał się tam półfinał Mistrzostw Świata, lecz ja niestety startowałem na innym torze i swojego „nowego obiektu” nie widziałem nawet na oczy. Rozmawiałem jednak z uczestnikami tej imprezy i wiem czego mogę się spodziewać. W tym roku był to ciężki tor, o dość specyficznej geometrii. Pojawiały się tam koleiny i dziury. W Ostrowie przez kilka ostatnich lat mieliśmy najgorszy tor w kraju i dawałem sobie na nim radę, więc nie martwię się tym co mnie czeka. Tor jest równy dla wszystkich.