Marcin Szymański do ekipy Lwów Unimot Częstochowa przeniósł się w 2014 roku, kiedy to po wielu latach opuścił team z Leszna. Obie strony są zadowolone z dotychczasowej współpracy i chcą, by ona była kontynuowana.
Martinez na brak ofert narzekać nie może. Jego doświadczenie i poziom sportowy na pewno przyczyniłby się do podniesienia wyników każdej z drużyn w naszym kraju. W tym sezonie wrocławianin wywalczył m.in. Indywidualne Mistrzostwo Polski, Indywidualny Puchar Polski oraz zdobył brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. Stał także na podium Lotto Halowego Pucharu Polski. Ponadto przyczynił się do wywalczenia przez reprezentację Polski oraz Lwy Unimot Częstochowa wielu krążków drużynowych.
Marcin Szymański był w tym sezonie liderem „biało-zielonych” ze „Świętego Miasta”. Wystąpił on we wszystkich ośmiu spotkaniach, w których wywalczył 144 punkty i dziewięć bonusów. To przy 42 biegach daje mu średnią biegopunktową 3,642! Co warte zaznaczenia, tylko raz mijał linię mety na trzeciej i raz na czwartej pozycji. 21 razy wygrywał, dziewiętnastokrotnie był drugi. Dostał także szansę jednego występu w Drużynowych Mistrzostw I ligi. W sześciu biegach wywalczył komplet „oczek” 22+2.
Nic więc dziwnego, że włodarze chcieliby zatrzymać swojego lidera. On sam także przyznaje, że w Częstochowie jeździ mu się naprawdę dobrze – Dobrze się czuję w Częstochowie. Z chłopakami dogaduję się na tyle dobrze, nie tylko w kwestiach speedrowera, ale także „smaku humorystycznego”, że jeździ mi się tu świetnie. Jedyny minus to odległość, która bywa męcząca. Czego się jednak nie robi dla pasji – przyznał Szymański zapytany o swoją przyszłość po zawodach finałowych IMP.
Wszystko wskazuje na to, że Marcin Szymański (z lewej) i Sebastian Paruzel (z prawej) nadal będą punktować dla jednej drużyny (fot. Patryk Kowalski)
W samych miłych słowach nt. swojego zawodnika wypowiada się także Prezes Janusz Danek – Już jako menadżer reprezentacji Polski budowałem potęgę m.in. na nieprzeciętnych zdolnościach Marcina. To wielce utalentowany zawodnik i wspaniały kolega. Jako pierwszy w kraju napisał pracę magisterską o speedrowerze, więc jak widać, zawodnik kompletny, którego każdy zespół przyjąłby z otwartymi rękami. Myślałem o tym, aby mieć takiego zawodnika w klubie. Prowadziliśmy już kilka lat temu rozmowy, ale możliwości nas przerosły. Dwa lata temu Marcin oznajmił, że po jedenastu latach opuszcza Leszno. Szybkie pytanie do drużyny, która pozytywnie odniosła się do mojego pomysłu. Postanowiłem, że ściągamy Mistrza Świata do Częstochowy. Wiele zrobiłem, aby Marcin u nas jeździł i teraz zrobię wszystko, aby został tu do końca kariery, chyba, że na reaktywację speedrowera na poważnie zdecydują się we Wrocławiu. Jego obecność to dobry omen dla wszystkich, a najlepszym przykładem jest Sebastian Paruzel, który stale podnosi swoje umiejętności, ponadto jest kapitanem. Z Marcinem mamy praktycznie wszystko ustalone. W ubiegłym sezonie mieliśmy brąz, w tym srebro. Za rok, kto wie… (śmiech dop. red.).
W zespole zostaną na pewno wychowankowie, których jazdy w innych zespołach nikt sobie nie wyobraża czyli: Sebastian Paruzel, Daniel Ordon, Tomasz Włodarczyk, Nikodem Mlek i Mateusz Radomski. Zapewne nowy kontrakt podpisze także startujący na codzień w brytyjskiej Elite League – Dominik Rycharski. Także i na rybniczan – Marcina i Jakub Jakubiakowie będą mogły liczyć Lwy. Są także zawodnicy, którzy najprawdopodobniej pożegnają się z Lwami. A co z zawodnikami z zewnątrz, którzy mogliby zasilić barwy wicemistrza Polski? – Jest kilka pomysłów, ale nie będę ich zdradzał. Rywale nie zapadli w sen zimowy, więc o wszystkim będziemy informować jak będzie już „klepnięte” – ucina Danek.